Moja strona internetowa znajduje sie pod adresem

http://www.jarmolowska.decoart.pl/

wtorek, 1 marca 2011

MOONLIGHT

Któregos wieczoru Olga mówi nagle .
Wiesz co ? Ubieraj się idziemy nad Świder. Porobimy zdjecia...
Zbaraniałam.
Była ciemna noc, 20 stopni mrozu i jedyne co mnie pociagało to cieple kapcie, kominek i herbata z kroplą Johny Walkera.
Żartujesz - mówię - nigdzie nie idę... ja jestem starsza pani i zostaję w domu . Zadzwoń do mnie jak się ociepli i się obudzę ze snu zimowego. Za miesiąc tak gdzieś... co?
Ale Olga się uparła . - Idziemy i idziemy i  koniec ... nie ma przepuśc.
Ty wiesz jak pięknie księżyc świeci???. Jak błyszczy powietrze i ogólnie cudnie jest???- mówi do mnie...
Rety...ARTYŚCI  . I ICH WIZJE.
Pojechałyśmy w takie miejsce za wsią, gdzie można o kazdej porze roku samochodem podjechać.... Gdzie sobie okoliczni chlopcy z ferajny będącej filią mafi wołomińskiej  rajdy urządzają ..... A i trup jesli sie jakiś znajduje w tej okolicy - to zwykle w pobliżu. Ale lepsze to niż gęsty las.

Była północ i mróz tęgi. Skrzący śnieg i zamarznięta rzeka .A Olga  robiła zdjęcia z ksieżycem w roli głównej . Oto one

BIŻUTERIA - BY JARMOLOWSKA - KOLEKCJA ,, GDY BLONDYNKA SZŁA DO WOJSKA,,

PŁASZCZ Z ORTALIONU PODBITY FILCEM- JARMOLOWSKA KOLEKCJA ,, GDY BLONDYNKA SZLA DO WOJSKA,,, RĘKAWICZKI ZARA, BERET ,SZALIK Z LAMY - NEXT, JEANSY-RALPH  LAUREN
BOHATER WIECZORU W OBIEKTYWIE OLGI STACHWIUK

6 komentarzy:

  1. A cekiny były doszywane czy dofilcowane?
    ;D
    Ach ten książyc...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dofilcowane. ja nie doszywam wfilcowywuje raczej. Plaszc- ufilcowany ,,błam,, i uszyty razem z ortalionem. Jest dwustronny.Serdecznosci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam :) A płaszczyk prezentowałaś na drugim blogu kiedyś, na manekinie, prawda?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Musi być ciepły, na takie -20! A gdzie zdjęcie wyjącego do księżyca? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No bogu dzieki zadnego takiego nie było... bo by się sesja nie odbyla....

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga Puszysta kolezanko, jestem zachwycona zawartoscia Twojego blogu - ten post o V. Westwoon normalnie mnie prawie zabil ze smiechu. Od razu poszlam na jej blog - super.
    Az nie moge uwierzyc jakie piekne rzeczy robicie - mowie o tych ludowych rzeczach, boskie.
    Jestem rowniez puszysta piecdziesieciolatka ktora rowniez para sie niezlomnymi zasadami (o ile tylko o nich nie zapomne), tyle tylko ze "za rzeka" czyli za Atlantykiem.
    Pozdrawiam serdecznie i zapisuje sie.
    Acha, tez bloguje ale po Angielsku, jak to za rzekom, ale zapraszam, jakby co to tlumaczy sie automatycznie...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń